sobota, 28 kwietnia 2012

I am very pleased to announce that I have new partners: La Sportiva, who will be supporting me during this season.


Z ogromną przyjemnością chciałam poinformować o nawiązaniu współpracy z firmą La Sportiva, która bedzię wspierała mnie w sezonie 2012.


greetings
pozdrawiam
Ola








Kalliste 8C RP and what happened nearby.. /Kalliste 8c RP i to co działo się obok.

After coming back to Archidona I mainly headed for the 40m jewel of Cueva: Kalliste, which I got familiar with at the end of last year’s trip. Upon getting refreshed on a whole sequence of X moves at 8c, having great endurance foundation thanks to previous weeks spent i.e. in La Muela, I was fully ready to lead it.
Po powrocie do Archidony skierowałam swoje kroki przede wszystkim w kierunku 40 metrowej perełki Cuevy- Kalliste, z którą zapoznałam się pod koniec zeszłorocznego wyjazdu. Po odświeżeniu sobie całej sekwencji X ruchów w 8c mając dobrą podbudowę wytrzymałościową dzięki wcześniejszym tygodniom spędzonym min.w La Mueli, byłam w pełni gotowa do jej prowadzenia.

Despite the discomfort of having an aching finger caused by a slight overload, I focused strongly on the project knowing that to succeed I only needed to dot the i and cross the t.
Kalliste, running in a large overhang, is a boulder route (two hard places divided with a dozen-move passage on average holds with no good rest). Obviously, what is also very important is the high endurance level protecting from the final, fingery section. My main struggle was the second crux with tiny squeezes, mandatorily far easier from the first but very tricky.  
Pomimo dyskomfortu związanego z bólem palca, spowodowanym lekkim przeciążeniem, mocno skoncentrowałam się na projekcie wiedząc, że do sukcesu brakuje mi zaledwie postawienia kropki nad i.
Biegnąca w dużym przewieszeniu Kalliste, jest drogą bulderową  (dwa trudne miejsca przedzielone  kikunasto ruchowym pasażem po średnich chwytach, bez dobrego restu) Oczywiście bardzo istotny jest również wysoki poziom wytrzymałości, chroniący przed końcowym, palczastym odcinkiem drogi. Głównym problemem w drodze był dla mnie drugi (obligatoryjnie znacznie łatwiejszy od pierwszego, niezwykle trikowy) crux biegnący po malusieńkich ściskach. 

When I got in the rhythm and easily went through all the initial route difficulties, totally out of the blue I snapped quite an important hold in between two boulders and I did not see completing the route without it at that time. Little frustration lasted a couple of days because although I worked out a different way, using completely different, small holds, I notoriously kept falling off that spot. I finally managed to plough through this problematic section, which resulted in huge faith that the chances of leading Kalliste are not doomed. All I needed was peace and good conditions... unfortunately on THE actual day I did not experience either.. :D  An hour climb on one of the warmest days in Archidona was occupied with fighting the “slipping” holds and also troublesome clipping my own quickdraws, cleaned the day before by another climber :/ I can’t hide that right after ploughing through the hardest bit of Kalliste, I was left with a 15 metre climb and I had to believe that what’s slopery is good and what’s small is actually not that small at all ;D The high volume on my iPod was barracked by Michal underneath categorically forbidding me to fall ;)
Kiedy wbiłam się w rytm i bezbłędnie przechodziłam pierwsze trudności drogi, ni stąd ni z owąd urwałam dość istotny chwyt pomiędzy dwoma boulderami bez którego nie wyobrażałam sobie poprowadzenia drogi w tamtym momencie. Lekka frustracja trwała kilka dni , ponieważ pomimo tego, iż znalazłam nowy patent, korzystając z zupełnie innych, małych chwytów, namiętnie spadałam w tym miejscu. Wreszcie udało mi się przedrzeć przez problematyczny odcinek , co zaprocentowało wiarą w to, że prowadzenie Kalliste nie jest na straconej pozycji. Jedyne co było mi potrzebne to spokój i dobre warunki... ani tego, ani tego niestety nie zażyłam w dniu prowadzenia drogi :-D Godzinna wspinaczka w jeden z cieplejszych dni w Archidonie była okupiona walką ze "zjeżdżającymi" chwytami, jak również kłopotliwym wpinaniem własnych ekspresów, wyczyszczonych dzień wcześniej przez innego wspinacza  :/ . Nie ukrywam, że tuż po przedarciu się przez najtrudniejszy fragment KAlliste, pozostało mi do przewspinania 15 metrów, na których musiałam uwierzyć że to co obłe- jest dobre, a to co małe wcale nie jest aż tak małych rozmiarów ;-D Dość głośne ustawienia dźwięku w moim I-podzie przekrzykiwał Michał z dołu, kategorycznie zabraniając mi spadać ;-) 


The success of this route, of which I have dreamt from the very first moment of landing my feet on grounds of Archidona, wouldn’t have happened without the contribution from a group of people actively putting their backs into my climbing. Starting with Michal- my very patient and strongly cheering partner, through to my sponsors, friends and family. Best regards to Sztuka Zywienia (The Art of Nutrition) for taking care of my nutrition and recovery so, so well since the start of the trip, but most of all to Kaska Buda who despite undergoing a hard operation and a stay in hospital had her managerial finger on the pulse (thanks Kasia!).
There are no photos yet and there won’t be for some time (it’s time for another story, which unfortunately caused feelings of disgust and spoilt the moods).. On the day of the lead we had only one chance (before Michal flying back to PL) to take a few snaps for the news. Two cave-amateurs appeared on the horizon and were supposed to take part in that. We went back to the camp site to get the cameras and the gear, and as usual we left all our ropes packed and ready just by the wall. When we came back there were no ropes and no belayers.. After a certain time the cave-boys emerged from nowhere and were hugely astonished that we got mugged. Despite it all Archidona is a place that without a doubt I will always recommend to climbers enjoying very long routes in large overhangs! Following my partner I have taken on a new project in Archidona, which by the looks of it, is the most spectacular line in Cueva.
Sukces na drodze o której marzyłam od pierwszego momentu przekroczenia progu Archidony jest zasługą grupy ludzi, aktywnie pracujących na moje wspinanie. Poczynając od mojego cierpliwego i mocno dopingującego mnie partnera - Michała, po moich sponsorów, przyjaciół, rodziców. Ukłony w stronę Sztuki Żywienia, która od początku wyjazdu bardzo aktywnie dba o moje odżywianie i regenerację, ale przede wszystkim dla Kaśki Budy, która pomimo ciężkiej operacji i pobytu w szpitalu trzyma menagerską rękę na pulsie (dziękuje Kasia!)
Zdjęć póki co nie ma i nie będzie przez jakiś czas (tu czas na kolejna historię, która niestety wzbudziła spory niesmak i popsuła samopoczucie).W dniu prowadzenia mieliśmy jedyną okazję (przed wylotem  Michała do PL) n do zrobienia zdjęć na potrzeby newsa. W całej akcji mięli brać udział dwaj amatorzy wrażeń jaskini, którzy akurat pojawili się na horyzoncie. Wróciliśmy na camping po sprzęt fotograficzny zostawiając jak zawsze spakowane pod ścianą liny. Po powrocie nie zastaliśmy ani sznurków ani asekurantów... Po pewnycm czasie chłopcy-jaskiniowcy wyłonili sie znikąd okazując wielkie zdziwienie, że ktoś ukradł nasz sprzęt. Pomimo całego zdarzenia Archidona jest miejscem, które bez dwóch zdań polecam wszystkim wspinaczom lubiącym bardzo długie drogi w bardzo dużym przewieszeniu! Idąc w ślady swojego partnera, obrałam nowy projekt w Archidonie, który na oko jest najbardziej spektakularnie prezentującą się linią w Cuevie.



Great compliments go to Bernabe Fernandez for what he’s created in this area (where I have a huge pleasure to be climbing and where I will be visiting soon).
Ogromne wyrazy szacunku dla Berbane Fernandez za to co stworzył w tutejszych rejonach (w tych w których mam przyjemność wspinać się , a także  w tych, które odwiedzę za moment) 

www.bernabefernandez.com
Greetings

Pozdrawiam
Ola :-)


niedziela, 22 kwietnia 2012

Kwiato plus 8b+ itp




I hate hangboards/ I detest gyms”- that’s often what Michal would say and I had to listen to his moans during winter training cycle. I would also often reply saying “Calm down and stop debating. Trust in what you do and the results in near future will be rewarding.” ;)

 We didn’t have to wait for the results for long. Michal as a climber (originally showing little efficiency or endurance, with finger strength leaving lots to be desired) after working out hard during winter excelled himself bringing the minimum trip plan to a fast fruition ;) The first one to beat from his list of challenges was Rosa Magica, on the main wall of La Muela, graded at 8a+. Meanwhile, whilst working on the nearby harder line, he surmounted two durable-forcible 8a’s: Chaman and Impressionante, which, as it turned out, were an ideal foundation for then completing an 8b Inopia.


„Nie nawidzę chwytotablicy /nie znoszę siłowni” -to częste teksty Michała, które musiałam wysłuchiwać w okresie zimowego cyklu treningowego… Często odpowiadałam: „uspokój się i uwierz w to co robisz, a będzie tego genialny efekt w najbliższej przyszłości! ;-)" Na efekty długo nie trzeba było czekać ;-) Michał jako wspinacz (pierwotnie dysponujący niską wydolnością i wytrzymałością , z siłą palców, która pozostawiała wiele do życzenia po dobrze przepracowanej zimie zrealizował plan wyjazdu minimum w bardzo szybkim tempie ;-) Jako pierwszą z listy przejść, pokonał – Rosa Magica, biegnącą główną ścianą rejonu La Muela wycenioną na 8a+. W międzyczasie pracując nad sąsiednią trudniejszą linią, uporał się z dwiema wytrzymałościowo-siłowymi 8a: „Chaman” i „Impressionante”, które jak się okazało były idealną podbudową pod pokonaną w następnej kolejności „Inopia” 8b.




Me and Kwiat would spend the rainy days climbing OS as humidity would not allow any concrete setting in the newly discovered Archidona. The result of the two-day visit to Poema Roca (El Chorro) was Michal completing a 7c+ and 8a OS preceded with clipping in the chain on 4 different 7c’s (including a cheated 7c+ Hamunaptra ;))

Deszczowe dni postanowiliśmy wspólnie z Kwiatem wykorzystać na wspinanie się OS, gdyż wilgoć nie pozwalała na sensowne wstawki w nowo odwiedzonej Archidonie. Efektem dwu- dniowej wizyty w Poema Roca (El Chorro)  było poprowadzenie przez Michała 7c+ i 8a OS (poprzedzonych wpięciem się do łańcucha 4 innych 7c, w tym jednej oszukanej 7c+ czyli „Hamunaptra” ;-) )










At that point I knew my ward did not waste winter ;))

No, he didn’t waste it… which has been quite strongly emphasised today when after a 2 hour climb on Salas (8b, Archidona) he beat the top, very fingery boulder and clipped in. So the originally not very resistant and not-fond-of-holes Michal managed to complete what normally predisposes tough climbers with strong fingers ;D

Już wtedy wiedziałam że mój podopieczny nie zmarnował zimy ;-) 

Nie, nie zmarnował… co mocno zostało zaznaczone dnia dzisiejszego kiedy Michał po 2h wspinaczce po „Salas” 8b+ w Archidonie, pokonał górny bardzo palczasty bulder i wpiął się do stanu. Pierwotnie mało wytrzymałościowy , nie lubiący dziurek … zaliczył  to co predysponuje wspinaczy wytrzymałościowych z silnymi palcami ;-D









I myself conquered the aforementioned 8a, 7c+ and 7c OS in El Chorro. Meanwhile I also hampered my project in Archidona- by snapping a very important only for me (and used only by me) hold without which the easy area in between two boulders became hard.. In addition I learned the hard way what other people climbing together with me must feel like…:D the motif of 2h belaying someone en route..

Jeśli chodzi o mnie to po bardzo mocno odczułam na własnej skórze co musza przeżywać  osoby wspinające się ze mną… :-D  2h asekuracja  kogoś w drodze nie należy do najprzyjemniejszych ;-) 
Co do wspinania: w El Chorro pokonałam również wyżej wymienione 8a, 7c+ i 7c OS.
i dodatkowo utrudniłam sobie projekt w Archidonie – urywając bardzo ważny chwyt bez którego łatwy teren między dwoma bulderami stał się ciężki.   





ps.Greatest thanks to Jose K who recommended some fantastic routes in Chorro! 
ps.Pięknie dziękuję Jose K., który polecił nam fajne drogi w Chorro!

pozdrawiam :-) 
Ola


poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Brujeria 8b+



 Brujeria 8b+ (La Muela) fot.M.Kwiatkowski 

Brujeria is one of the most diverse routes in terms of rock formation and quality of holds. It starts with a 20m 8a problem in a slight roof through numerous, gorgeous tuffs ending in a small overlap on the 45th meter. In between these rather easy climbs there are two parametric boulders (one more forcible, the other technical) making the route capable of precipitating you from one or another spot. A bit anxious over the first boulder (obligatorily- harder) I still managed to go through it smoothly but technically- the overhanging difficulties with slopers and tiny edges knocked me down twice! Eventually, following a 2hr climb I clipped myself in the chain.
Brujeria to jedna z najbardziej urozmaiconych pod względem formacji i jakości chwytów dróg z jakimi miałam styczność w ostatnim czasie. Rozpoczynająca się bulderową 20 metrową 8a w lekkim przewieszeniu, wiodącą przez liczne, piękne tufy kończy się małym okapikiem na 45 metrze. Pomiędzy wyżej opisanym luźnym wspinaniem znajdują się 2 parametryczne buldery (jeden siłowy, drugi techniczny) które sprawiają, że droga  jest w stanie zrzucić z jednego bądź drugiego miejsca. Obawiając się pierwszego bulderu (obligatoryjnie - trudniejszego) za każdym razem udawało mi się go płynnie przechodzi natomiast techniczne, wysięgowe trudności po oblakach i bardzo małych krawądkach zrzuciły mnie dwukrotnie! Wreszcie po 2h wspinaczce wpięłąm się do łańcucha zjazdowego.

first crux/dolny crux fot.Antonio

first crux/dolny crux fot.Antonio

second crux/górny crux fot.M.Kwiatkowski

Thanks to Jose Iringoyen for little pieces of advice saving loads of energy!

Slowly we are moving to Archidona where it gets a tad more overhung.
Dziękuję  Jose Iringoyen za drobne patenty oszczędzające kupę energii. Powoli przenosimy się do Archidony gdzie wspinanie jest ciut bardziej przewieszone ;-)


greetings
pozdrawiam

Andalucia/ Andaluzja 2012


climbing in Loja/wspinanie w Loja fot.A.Taistra


The last few days in Poland I spent clearing up any current matters so that I could, with a peace of mind, travel to Spain for 2.5 months and focus purely on climbing. Last visit to Marcin Bończa-Tomaszewski and a recap of our activity so far (contestant- nutritionist), the recent starting on Warszawianka (Climbing Arena “Up”) and a farewell to Marcin K’s vest, the last meeting with my “competitors” and Saturday’s session with Misja and Wera, the last one before the trip. Despite the rush and the fast pace I lived in for the last few weeks in Warsaw, I mainly and strongly concentrated on the trip to Andalucia… which had occupied my mind since I left Spain in December.


Ostatnie dni w Polsce były poświęcone na pozamykanie wszystkich spraw bieżących, po to aby spokojnie udać się na 2,5 miesięczny wyjazd do Hiszpanii i móc w pełni skoncentorować się na wspinaniu. Ostatnia wizyta u Marcina Bończa-Tomaszewskiego i podsumowanie naszej dotychczasowej działalności (zawodnik-dietetyk), ostatni rozruch na Warszawiance ("Arena wspinaczkowa w górę") i pożegnanie się z kamizelką Marcina K. ;-),ostatnie spotkanie z grupą moich "zawodników" i sobotni- ostatni przed moim wyjazdem trening z Misią i Werą.Pomimo biegu i szybkiego tempa w jakim żyłam w ostatnich tygodniach pobytu w Warszawie niezwykle mocno koncentrowałam się na wyjeździe do Andaluzji... którym właściwie żyłam odkąd opuściłam Hiszpanię w Grudniu ;-)

idealne pożegnanie fot.M.Kwiatkowski





I spent the first two weeks in Andalucia tapering (Loja, La Muela) before I decided to “touch” something harder.
Pierwsze dwa tygodnie w Andaluzji przeznaczyłam na rozwspinanie (Loja, La Muela), po którym zdecydowałam się na "dotknięcie" czegoś trudniejszego.
Chaman (8a) La Muela fot.M.Kwiatkowski

Michaś na Impresionante (8a) La Muela fot.A.Taistra

Andaluzja fot.A.Taistra

Michał w Loja fot.A.Taistra

Michał na "Rosa Magica" 8a+ w La Muela fot. A.Taistra

"Fumanchu" 8a+ fot.M.Kwaitkowski

 "Fumanchu" 8a+ fot.M.Kwaitkowski

Z Ritą ;-) fot.M.Kwiatkowski

obiadek fot.A.Taistra

greetings

pozdrawiam :-)

Grandessa

Grandessa
Studio fotograficzne. Stara Fabryka Wyrobów Precyzyjnych na Kasprzaka. Industrialny klimat to wyjątkowe miejsce i aura, sprzyjające twórczej pracy artystów...


Z ogromną przyjemnością pragnę poinformować o współpracy z Grandessa (studio fotograficzne).
Fantastyczni ludzie jakimi są Przemek Chudkiewicz i Magdalena Chudkiewicz na ostatniej sesji zdjęciowej postarali się o to, aby wydobyć ze babki-sportowca pierwiastek kobiecy, kóry tak często w świecie brudu magnezji, przerzucania żelaza i potu zanika ;-).


Podziękowania dla firmy Grandessa, jak również dla:
Katarzyny Buda, Duśki Wacławik (Soya) , Kasi Łaszcz ,Kariny Wacławik,Kasi Brzezińskiej i Urszuli Laskowskiej (dokumentacja filmowa) za genialna współpracę. Efekty wkrótce sami będziecie mogli ocenić. Tymczasem uchylam rąbek tajemnicy.
fot.P.Chudkiewicz (Grandessa)
Przemek, Magda i cała ekipa w akcji fot.U.Laskowaska

pozdrawiam serdecznie

czwartek, 5 kwietnia 2012

Prezentacje zimą

W okresie zimowym miałam okazję być gościem kilku imprez organizowanych na terenie Polski:




W trakcie imprez organizowanych przez: Ewę Kuczera (stowarzyszenie Kilimandżaro), Jacka Jawień
(Organizator Festiwalu Górskiego Wondół-Challenge), Michała Grzyb (Salewa Block), Marcina Wernik (UKA Warszawa) poznanałam fantastycznych ludzi,  z którymi dzieliłam się swoimi doznaniami wspinaczkowymi. Dziękuję organizatorom jak również publiczności za bardzo miłe i ciepłe przyjęcie.
Ukłon w stronę firmy SOYA za przygotowanie specjalnie na potrzeby imprez prezentacji  multimedialnej.
Zapraszam do relacji foto z miejsc gdzie nie brakowało fanatyków wspinania i ludzi kochających aktywny tryb życia
















Ostatnim miejscem w którym miałam okazję zaprezentować wspinanie i jego zalety była szkoła gimnazjalna na warszawskiej Pradze. Przekraczajac próg szkoły poczułam się jak niedawna uczennica ;-) co ułatwiło mi współpracę z młodzieżą :-D Serdeczne pozdrowienia dla dyrekcji szkoły i Izy - niesamowitej nauczycielki  W-fu.
:-)