niedziela, 20 października 2013

PEREŁKA czyli KOSTEK SOBAŃSKI

Chciałam Wam przedstawić pewnego młodego człowieka, którego od dłuższego czasu miałam okazje obserwować na Warszawiance, namiętnie zwracając mu uwagę aby nie latał pod ścianą kiedy się wspinam.
Niezwykle głodny aktywności wspinaczkowej, młody zawodnik z rodu Sobańskich dosłownie "latający" po ściance tak samo jak wyżej opisywanej podłodze trafił w moje ręce, po to abym nauczyła go wspinać się... spokojniej :-) Zaczęliśmy z gruber rury ucząc się porządnie stawać na stopniach i stać na 1 nodze w celu utrzymania równowagi ;-). Młody niczym torpeda nie miał zamiaru oduczyć się skakania , wykonywania "rowerka" nogami na ścianie. Poszłam wiec po rozum do głowy i wcieliłam się w 10-letnia koleżankę,która w trakcie jego wspinania była w niezwykłej potrzebie uzyskania informacji na temat POU i jego funkcjonowania w moim telefonie.Kostek spoglądający niczym zaczarowany na klawiaturę komóry zapominał o pospiechu i za wszelka cenę starał mi się wyjaśnić jak wychowywać wirtualnego przyjaciela.
Ja mówiłam "podchwyt prawa R", a on zaabsorbowany kolorowym stworkiem na ekranie "Ola nakarm go bo jest głodny!"
BINGO! :-)
Znaleźliśmy wspólny język, który umożliwił nam rozpoczęcie rewelacyjnej współpracy!
Nie minął tydzień, a Kostek "nie chcąc budzić Stasia" (kolejna historia wymuszająca na Kostku dokładne i ciche stawanie na stopniach) zaczął wspinać się po prostu ŚLICZNIE.

Już na samym początku otrzymałam wytyczne od Jakuba Saniewskiego co mogę, a czego nie powinnam robić z dzieciątkiem vel małym szatanem wspinaczkowym :-D. Tym samym wykorzystując jego mocne strony rozpoczęliśmy kompleksowy trening na obiektach Warszawianka i Crux.
POU

Po kilku tygodniach pracy z Kostkiem i treningami z jego młodszym bratem Stasiem doszłam do wniosku, że dzieci to sprawa tak skomplikowana, jak ani jeden ruch na 8c+.9a :-). Zaczęłam dostrzegać inne aspekty życia, które spowodowały, że spojrzałam na swoje wspinanie z dużym dystansem... ;-)
Aż się boję co z młodych wyrośnie! 
pozdrawiam

Ola

2 komentarze:

  1. Myślę, że z trenowaniem dzieci jest tak samo, jak z robieniem dla nich przedstawień. Trzeba to robić tak samo jak dla dorosłych. Tylko o nieeeeebo lepiej.
    Pozdrawiam
    A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha! Tak! Trzeba nieźle się nagimnastykować ... to prawda :-) Ale chyba oto chodzi! ;-)

    OdpowiedzUsuń